Wiem, powtarzam się, pisałam o tym już na fejsie, ale ubiegły tydzień był tak szalony, a mnie dopada 
zmęczenie, że spłodzenia miniposta o tej porze graniczy niemal z cudem. A
 cóż takiego się działo? Otóż, Tatusia rozłożyła nam choroba - przez 
większość dni przechadzał się z maską a'la Bane, dzielnie chroniąc 
rodzinę przed zarazkami. Przez co większość obowiązków spadła na me 
wątłe bary…  
Mati tymczasem zaliczyła kolejny skok rozwojowy:
- nauczyła się robić "papa",
- w pogoni za zabawką potrafi już przeturlać się w lewo, jak i w prawo,
- poznała wreszcie swojego starszego o ponad 20 lat kuzyna,
- co tylko niewtajemniczonym może wydawać się pozornie prostą czynnością - przytula do siebie maskotki,
- stała się posiadaczką lewej dolnej jedynki (jupijajej!).

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz