sobota, 15 czerwca 2013

Urwisy

O nie! Jak to, to już tydzień minął?! Kiedy?! Normalnie dni przeleciały mi przez palce u rąk, i stóp.
Tydzień był cudny. Pewnie to za sprawą pięknej słonecznej pogody, i pogody ducha także.
Leniliśmy się co niemiara. Oczywiście leniwie w naszym wydaniu.
Syn mój szlifował pierwsze kroki, które płynnie przechodzą w krok właściwy. Zaliczył pierwszą kąpiel w ogrodowym basenie. Zdobywaliśmy wspólnie plac zabaw gościnnie u kumpelki Łucji -  Gutek czerpał przyjemności z atrakcji, a ja za cel wyznaczałam sobie znalezienie takiego samego na osiedlu naszym prorodzinnym. Na marginesie osiedle okazało się być mało prorodzinne, no chyba, że radni i władni tejże dzielnicy uznali, że roczne dzieci mają prawo tylko do piaskownic, a tych to u nas od zatrzęsienia, chociaż i tak wymagają gruntownego przesiewu z petków, kapselków, opakowań po czipsach i innych tego typu atrakcji.
W każdym razie...
ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, w wieku 14 miesięcy syn mój został urwisem. To, że kroki swoje stawia w innym kierunku niż moje, to że awanturuje się przy wsadzaniu w fotelik, bo woli usiąść za kierownicą i bawić się kokpitem, to pikuś. W wieku 14 miesięcy po raz pierwszy wytarmosił swojego kolegę. Najpierw za nos, potem przeszedł do uszu. I uwierzcie mi, nie było to dla zabawy. No nie, w sumie to Gutek dobrze się bawił.
Oznacza to tyle, że się zaczęło! Wychowywanie!
Myślę, że niebawem przygody urwisa Gutka będą nabierać kolorytu.

A tak urwisy broją, Gutek i jego koleżanka Łucja.
Najsłodsze urwisy jakie znam!











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz