piątek, 21 czerwca 2013

lato!

No to mamy takie lato o jakim marzyliśmy przy 26 st. mrozach.
Jednak muszę przyznać, chyba pierwszy raz w życiu, że jestem tym upałem zmęczona.  Ciągle chce mi się robić nic. Już nie mówiąc o biednym mym dziecku. Ale po kolei.
Dwa dni temu, kiedy zaczęły się te masakryczne upały, spakowaliśmy się z Gutosławem i pojechaliśmy do Pani Babci spędzić dzień w basenie, w cieniu drzew i  wyjadając truskawki z Pani Teściowej ogródka.
Gutasowi ciężkie dni minęły, więc było przeradośnie.
No a wczoraj, doprawdy w klimatyzowanym aucie, ale mieliśmy objazdówkę po urzędach, sklepach sandałami, urodzinowej Halik, odebrać Ojca z pracy. I tak nam to małe biedne dziecko się namęczyło, w domu zrobiło się 27st., że i całą noc tym razem my nie spaliśmy, drepcząc góra - dół - góra - dół w poszukiwaniu odrobiny chłodu.o
Zatem Droga Judy łączę się w bólu nieprzespanej nocy.
Synek teraz odpoczywa, drzemka o 9:20! /no ale wstało o 5:50/, a ja sprzątam i przygotowuję się do wyjazdu.
Drodzy Czytelnicy, czy macie jakieś pomysły jak znosić te upały. Basen i częste kąpiele, woda do picia - no to wiem. Ale co jeszcze? Arbuzy???
Podsuwajcie pomysły!
Trzymajcie się chłodno, Megi

I słowo do Pana Ojca: Tu biję się w pierś i przyznaję Ci rację z klimatyzacją. W następnym roku nie będę się upierać w jakiej postaci ma być, byle by była. No poza tą montowaną na ścianie na balkonie :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz