Bo ja tu zrzędzę, jakam to niewyspana i zapracowana, a tymczasem nasze dziecko zdobywa kolejny Mount Everest. Zalicza skok rozwojowy! I - tak jak, Megi, przewidziałaś - pokazuje nam swoje nowe oblicze.
Spokojna i subtelna bywa już Mati coraz rzadziej.
Od tygodnia obserwujemy u niej przypływ energii. Nie, nie. Żadne tam fikanie nóżkami. Teraz Mati potrafi wymierzać solidne kopniaki - za cel upodobawszy sobie głównie grdykę.
Wytarmosi za włosy, a w drobną piąstkę złapie największego nochala. Strzeżcie się, bo nasza panna leżąc, potrafi zaliczyć półobrot.
Mati z czarnym pasem
Ale co najważniejsze - w krótkim czasie przeturla się przez całą kanapę (tak, tak - już zrozumiała, że pomaga w tej czynności uniesienie jednej rączki do góry).
Tak jak wiele młodych rodziców przed nami - drżymy jak osiki, widząc, jak nasze dziecko upodobało sobie za cel turlania - krawędzie kanapy.W ten weekend Tatuś już zaczął obwarowywać kanapę murami z kołdry i poduch. Nie ma wątpliwości - już niedługo Mati je sforsuje… Tak oto poczucie dumy miesza się u nas ze strachem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz