poniedziałek, 13 maja 2013

Po-nie-działek

Poniedziałek już od wtorku
Poszukuje kota w worku... Ot tak mi przyszło do głowy :)

Nasz dzionas bez zombi. Wstaliśmy nawet wyspani, wstępne śniadanko, myju, ubranko, bach w wózek i czym prędzej na autobus, by na śniadanie właściwe zjawić się u Szanownej Koleżanki N. i jej córki Łucji. Dawno się nie widziałyśmy w kameralnym gronie, dawno nie piłyśmy kawy w spokoju /no powiedzmy w spokoju, jak to z dzieciakami/, więc tym bardziej przebierałam nóżkami w pogoni na przystanek :)
Bla bla bla pogaduszki, szczegóły zatrzyma dla siebie i jak to w życiu bywa... czas szybko minął, więc bach w autobus, bach drzema, bach obiad, bach spacer, bach karmienie kaczek, bach z powrotem do domu... stop stop stop!
Co ja tu rozliczać się będę z czasu mego, z godziny, minuty, sekundy???!!!... no bezsensu! Nuudą powiało. A nudno nie było. Było twórczo. Bo coś ostatnio chyba jakaś blokada mi spadła z głowy, uszy zwiędły czy też jak to obrazowo opisać... I przy tej całej dezorganizacji konsekwencja się pojawiła.
Wymyśliłam sobie, że doniczki zrobię! Poszłam sprzętu nakupiłam, farbę, pędzel, sznuras zamiast haczyka /no bo nie było, improwizować zatem musiałam/ i za doniczkę jutro się wezmę. A z czego to opowiem później.

No a moje Kramberry... pochwalę się, bo tego jeszcze nie zrobiłam, ale jak się pewnie domyślacie, wszystko wypadło super. Sam iwent był rewelacyjny, ludzie, klimat... lowe lowe lowe! Tak żyć to bym chciała i jeszcze pół ręki wytatuować...
Ubranka podobały się każdemu!!! Macacze przychodzili, macali, odchodzili /chyba się podobały, no nie??? skoro macać chcieli/. Przychodziły Panie, Panowie, Dzieci, Młodzież i każdy mówił "o jakie super", "a to jakie słodkie". No po prostu mód na moje uszy, serce i głowę :) Nagroda za niewyspanie, kryzysy twórcze i połamane igły. Od połowy Kramberry stałam z opustoszałym wieszakiem, bez wizytówek i z mega worami pod oczami. Ale za to z gigantycznym uśmiechem!
Pojawiły się propozycje... ciii, nic nie powiem. Przyjdzie czas będę dalej się chwalić.
Czytajcie bloga to Blog Wam kiedyś powie :)

Judy życzę spokojnej nocy. Zresztą Wam też.
A ja zmykam szyć.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz